środa, 19 marca 2014

Rozdział I - Nie szukając boga

„Ave satan!!!” ,”Precz do piekła!!!”- takie komentarze słyszę niemal codziennie od kolegów. Zostałam skojarzona z szatanem i teraz wszyscy pastwią się nade mną. A co ja im takiego zrobiłam? Nie chodzę na religie i to im tak bardzo przeszkadza? Albo może nie umieją zaakceptować tego, że jestem ateistką, jako jedyna osoba w naszym liceum?

                                                                             ***
Ateistką stałam się, kiedy ukończyłam piętnaście lat.
Wtedy to po raz pierwszy powiedziałam moim rodzicom, że nie wierzę w boga.
Oczywiście mama od razu musiała poinformować o tym ciocię, która dała mi lekcję wychowawczą, o której nie zapomniałam do dzisiaj.
Będąc otoczoną przez rodzinę chrześcijan nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca.
W klasie miałam tylko jedną przyjaciółkę która, tak jak ja, była ateistką.
Byłam wtedy zaledwie piętnastolatką, ale już wtedy poczułam na własnej skórze ból odmienności od innych.
Moi rodzice przestali mi wyprawiać urodziny, wujostwo i kuzynostwo przestało tak często przyjeżdżać w odwiedziny.
Jedynie na święta ich widziałam, ale ten okres nie należał wcale do najprzyjemniejszych…
Nie dostawałam prezentów na święta, gdyż, jak to oznajmili mi moi rodzice: „Skoro nie wierzysz w boga, to zapewne nie chcesz dostawać prezentów.”.
Po tamtych słowach rozpłakałam się i pobiegłam na górę, do mojego pokoju.
Od tego czasu jednak coś niecoś się zmieniło…
Moi rodzice przestali się wstydzić mojej odmienności.
Zaakceptowali moją decyzję, gdyż zobaczyli że nie są w stanie mnie nakłonić do jej zmiany.
Ale ja nadal czuję się odmieńcem w gronie najbliższych.
A co ja takiego złego robię?
Po prostu poszłam po rozum do głowy i nie akceptuję ciemnoty, jaka była narzucana ludziom przez kościół chrześcijański w średniowieczu.
                                                                           ***
A propos odmienności…
Na moje zeszłoroczne, szesnaste urodziny, dostałam od kuzyna wisiorek ze znakiem satanistów.

To było koszmarne…czułam się jak jakaś wyznawczyni szatana…jakbym uczestniczyła w czarnych mszach…jakbym mordowała.
To było dużo gorsze niż wyrok śmierci na skazanej za praktykowanie czarnej magii czarownicy.
Byłam prześladowana za nie wiarę nawet przez własną rodzinę.
Co ja im takiego zrobiłam?
To jest nie fair…
Przecież ja nikomu nie wadzę…po prostu poszłam o krok dalej od moich krewnych i znajomych.
Chyba to nie jest przestępstwem?

2 komentarze:

  1. "Na moje zeszłoroczne, szesnaste urodziny, dostałam od kuzyna wisiorek ze znakiem satanistów.
    Wyglądał mniej więcej jak ten powyżej.
    To było koszmarne…czułam się jak jakaś wyznawczyni szatana…jakbym uczestniczyła w czarnych mszach…jakbym mordowała.
    To było dużo gorsze niż wyrok śmierci na skazanej za praktykowanie czarnej magii czarownicy"
    1. Pacyfa to nie symbol szatana, jeżeli "kurza łapka" znajduje się w okręgu.
    2. Co ci to robi, ze dostałaś wisiorek? Znak pokoju i wgl, ja bym się cieszyła.
    3. Wątpię, że cię tak wyzywają w sql, bo zapewne większość ludzi do ateiści.
    4. Jebać wszystko, po kij się przejmujesz zdaniem innych? Jak nie wierzysz w Boga to twoja sprawa. Innym nic do tg.
    5. Ten problem, to nie problem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/amulety-i-talizmany/450-krzyz-nerona-pacyfka

      Usuń